Piter1 Piter1
684
BLOG

Galerie handlowe - blichtr i przygnębienie

Piter1 Piter1 Społeczeństwo Obserwuj notkę 6

Po raz pierwszy od paru lat byłem dziś w jednej z galerii handlowych w Warszawie. Powód wizyty nie był handlowy a towarzyski (spotkanie z lemingiem - tak, tak, trzeba nad nimi cały czas pracować...). Nie lubię się spóźniać, byłem więc kwadrans przed umówioną godziną spotkania. Przeszedłem po trzech poziomach, popatrzyłem na sklepy i stoiska, usiadłem na kawie i lodach. Przeszklone ściany dawały widok na otoczenie podczas oczekiwania. Moje wrażenia socjologiczno-obserwacyjne okazały się jeszcze bardziej "wstrząśnięte, ale nie mieszane" niż sprzed tych paru lat. Z jednej strony przepych, blichtr, piękne ozdoby, świecące świątecznie świeczniki i cuda "nowoczesnej" sztuki i "artyzmu", pięknie "przyrządzone" wejścia do zachodnich sieciówek, uginające się pod towarem wewnętrzne "bazarki" z kiełbasami, serami, pieczywem, miodami i innymi etcerami... I tłumy ludzi mimo wczesnej pory (11.30). Tłumy ludzi ze świecącymi z pożądania oczami i sztucznym uśmiechem samozadowolenia ze swojej pozycji. Oczekiwanie trochę się przedłużyło, więc miałem więcej czasu na przyjrzenie się tym tłumom i efektom ich działań. Ktoś co jakiś czas kupił oryginalny, ekologiczny chleb z Podlasia, ktos kupił kawałek pachnącej kiełbasy... Większość zachodnich sieciówek miało po 2-3 klientki, które chyba z nudów pozbywały się nadmiaru kasy...

Natomiast większość przemieszczała się bezmyślnie zabijając wolny, niedzielny czas i pewnie marząc w duchu, aby nadszedł w końcu dobrobyt, kiedy i oni będą mogli zaszaleć. To szybko niestety nie nadejdzie, a konsumpcjonizm skutecznie zabił normalne, zdrowe podejście do rzeczywistości, która jest o wiele boleśniejsza niż wszystkie reklamy, promocje, obietnice itd.. I te miny, wyraz twarzy - jakby coś im dawano, ale nie do końca. Tak jak z psem uwiązanym nie na łańcuchu, a na sprężynie - już po skoku sięga po kość, a tu go sprężyna cofa i wali łbem o budę.

Jutro wybieram się na swój bazar i z przyjemnością porozmawiam z moimi dostawcami - jeden jest od ogórków kiszonych, drugi od kapusty kwaszonej, inny od miodów, inny od pieczywa.

I to są prawdziwe zakupy. Możliwe, że zapłacę trochę więcej, ale to nie jest najważniejsze. Chwila wesołej, szczerej i przyjaznej rozmowy z ludźmi jest o wiele ważniejsza dla zdrowia niż cały ten sztuczny, cynicznie nastawiony na wyciągniącie jak największej kasy od ludzi blichtr galerii. A ta kasa nie pójdzie bynajmniej na rozwój kraju - podatków do budżetu nie będzie, bo podobno te wszystkie korporacje są deficytowe...

W międzyczasie Bredzisław życzy jeszce większego, powszechnego dobrobytu, światła i ciepła w domach. Niedługo chyba przy świeczkach - mimo zapewnień Doktór Ewy, prąd jednak zdrożeje od Nowego Roku.

Wesołych Swiąt Bożego Narodzenia

Piter1
O mnie Piter1

Polityka zawsze mnie interesowała obok normalnych życiowych spraw. Oczywiście muzyka i różne sporty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo